Uciekanie od emocji
Mechanizmy ucieczki emocjonalnej. Gdy odczuwamy jakąś emocję, której nie chcemy odczuwać, najczęściej staramy się znaleźć coś, co zredukuje ten stan. W poniższym artykule napiszę o 5 najpopularniejszych metodach na ucieczkę od niechcianych emocji.
Warto wiedzieć, że nie da się uciec od własnych emocji ani od Siebie w żaden sposób, bez szkody dla Siebie lub dla innych. Zapewne to wiesz, skoro czytasz ten tekst. Ucieczka to błąd popełniany przez miliony ludzi na całym świecie. Na domiar złego, pozorny brak ucieczki, także może być ucieczką. Wszystko zależy od intencji, z jaką podejmujemy dane działanie.
Spis treści:
Ucieczka w alkohol
Bez wątpienia miejsce pierwsze na naszej liście zajmuje alkohol. Problem społeczny alkoholizmu sprowadza się tylko do nałogu. Jego podłoże w znakomitej większości przypadków jest psychologiczne. Problemy, których nie potrafimy zaakceptować, będą wywoływać stany napięcia, rezygnacji, bezsilności, smutku oraz wiele innych pokrewnych stanów emocjonalnych. Najczęściej alkohol daje chwilę (dopóki działa), aby zapomnieć o problemie i się rozluźnić. To nam daje złudne poczucie, że „wszystko jest ok”. Tak właśnie napędza się koło absurdu. Niechciana emocja jest zalewana strumieniami alkoholu w nadziei, że to minie i jutro będzie lepiej. Nawet jeśli nie będzie, to znów powtórzymy całą operację, by sobie „pomóc” i tak w kółko. To droga donikąd. Dokładnie tak samo będzie ze wszystkimi poniższymi przykładami, które za chwilę zaprezentuję.
Ucieczka w sport
Czy jest cokolwiek złego w tym, aby iść na siłownię? Pobiegać do lasu? Zadbać o swoją kondycję? Absolutnie nie! O ile, nie robimy tego, by tak jak w przypadku osób nadużywających alkoholu uciec. Znów uciec od Siebie, od własnych emocji na czele z lękiem.
Ogromna ilość osób z zaburzeniami lękowymi uprawia sport – jakikolwiek byle uprawiać. Wręcz do kanonu potocznych „leków” na nerwicę, weszło powiedzenie „idź, pobiegaj, nerwicę trzeba wybiegać”. I tak ludzie biegają. Gdyby ich zapytać, czemu tak biegają, wszyscy zgodnie odpowiedzą, bo to lubią. Prawda jest taka, że goni ich emocja. Nie potrafią być w bezruchu, z własnymi myślami sami. Nie są w stanie udźwignąć ciężaru emocjonalnego, jaki mają w sobie. Bieganie czy siłownia wydaje się dobrym pomysłem – oczywiście do czasu, dopóki się jest na siłowni czy też się biega. Gdy się przestanie ucieczki na dłużej, to emocje wracają, dużo silniejsze i znów jak chomiki w klatce, zaczynamy tańczyć w rytm emocjonalnej muzyki.
Uciekanie w pracę i pracoholizm
Aktywność zawodowa. Praca to miejsce trzecie na mojej liście. W pełni zaabsorbowany mózg zajęciami związanymi z aktywnością zawodową nie ma czasu na emocje. Nie ma czasu na myślenie o głupotach. Rozwiązanie idealne? Niestety nie.
Pracoholizm napędzany ucieczką od własnych emocji to kolejny dramat. Jeżeli intencją naszego zaangażowania zawodowego jest chęć nieodczuwania danej emocji (chcemy ją wyprzeć), to tak jak w dwóch powyższych przykładach jest to tragedia. Ta emocja wróci, gdy tylko usiądziemy sami ze sobą. Jakakolwiek emocja, która nie jest zaakceptowana, wróci mocniejsza. Nie będę już pisał o destruktywności wynikającej z przepracowania, bo to jest oczywiste. Taką samą destruktywność emocjonalną ma brak akceptacji samego siebie.
Prokrastynacja
Wyobraźmy sobie ważny projekt, który musimy zrobić. Ponieważ nie za bardzo wiemy, jak się do tego zabrać, a na samą myśl o nim boli nas głowa, nasz mózg podsunie nam rozwiązanie idealne. To będzie rozwiązanie tragiczne w skutkach, choć dające chwilową ulgę.
Co nim jest?
Odłożenie tematu na później. „Ważnych” powodów, dla których to zrobimy, będzie wiele. Zmęczenie (muszę się zdrzemnąć), sprzątanie (odkurzę lepiej, bo tu strasznie brudno), Facebook i wszystkie media społecznościowe (tu koleżanka napisała, tam coś piknęło, a więc to trzeba przeczytać), głód (coś zjem jednak, bo tak się nie da pracować na głodnego).
Te oraz wiele innych absorberów mają jeden cel – zredukować lęk towarzyszący samemu zadaniu. Jak się to skończy? Tuż przed terminem pojawi się napięcie i stres, bo czasu coraz mniej a my jesteśmy w tym samym miejscu co wiele dni wcześniej.
Ucieczka od zajęć
Nie jest to prokrastynacja i nie należy mylić ucieczki od zajęć z prokrastynacją. Wyobraźmy sobie, że jakieś trywialne zajęcia (wyjście na spacer, do kina, do pracy, sprzątanie czy gotowanie) generuje w nas lęk lub niepokój. Po co więc robić to, co generuje tę emocję? Czy nie lepiej tego nie robić? Ależ tak! Mózg podsuwa znów idealne rozwiązanie. Jest to ucieczka w bierność. Wszystko obliczone i wymierzone w jednego jedynego wroga – odczuwaną emocję.
I oto od intencyjnego spożywania alkoholu, by uciec od emocji, przez bieganie, pracę, prokrastynację oraz nierobienie niczego, dotarliśmy to końca. Oczywiście, lista potencjalnych ucieczek nie ma końca. Możesz patrzeć w niebo i to też będzie ucieczka, o ile Twoją intencją, by w nie patrzeć, jest redukcja napięcia.
Napij się wina, pobiegaj lub popatrz w niebo, kiedy masz na to ochotę, ale nie wtedy gdy emocje Cię do tego popychają. Nie pozwól, aby emocje nakazywały lub ograniczały w działaniach. W innym wypadku staniesz się chomikiem na bieżni w klatce stworzonej przez swój mózg. Gdy pozwolisz sobie na lęk lub dowolną inną emocję, to zaczniesz ją akceptować. Emocja zaakceptowana to pierwszy i najważniejszy krok, by nie przychodziła.